Pora na ostatni już tam
trylogii o świecie bez miłości.
O ruchu oporu i odmieńcach wreszcie zaczyna być głośno.
Jednak rząd nie chce się poddać i bezlitośnie śledzi i wytępia jego członków.
Lena jako jego członkini jest pod ciągłym niebezpieczeństwem. Lecz nie to
zawraca jej głowę. Jest rozdarta pomiędzy zmartwychwstałym Alexem oraz nową
miłością Julianem. Z jednej strony chce naprawić więzi z Alexem. Leczy czy po
takich przejściach można wciąż kochać? Z drugiej zaś strony pomaga odnaleźć się
Julianowi w nowym świecie. Jednak Alex to nie jest ten chłopak z którym
ukrywała się w opuszczonym domu i który poświęcił się dla niej. Tamten Alex
został po tamtej stronie płotu…
„No
jasne. to właśnie robią ludzie w tym chaotycznym świecie, świecie wolności i
wyboru: odchodzą, kiedy chcą. Znikają, wracają, potem znowu znikają. a Ty
zostajesz z tym sam i musisz się jakoś pozbierać.”
W tej części znów
spotykamy się z Haną. Jest już po zabiegu i niedługo ma wyjść za nowego
burmistrza Portland. Lecz mglista przeszłość narzeczonego daje jej wiele do
myślenia. Mieszka w Portland w którym dopiero co postawiono wielkie mury,
opływa w luksusach takich jak prąd, jedzenie czy nawet dach nad głową podczas,
gdy większość miasta tonie w ciemnościach i umiera z głodu. Hana z początku śledzona
przez rodziców i przyszłego męża, którzy obserwowali każdy jej krok, powoli
wznosi ponad skutki zabiegu oraz kontrolę ze strony bliskich. A Lena jest
tylko mglistym wspomnieniem, jak dawno
zapomniany sen…
„Taka
jest właśnie przeszłość: unosi się, potem osiada i gromadzi warstwami. Jeśli
się straci czujność, pogrzebie cię.”
Ruch oporu zaczyna się zbierać i postanawia zaatakować
jawnie i dać popalić rządowi orz całemu Zombieland. Calem staje się Portland. Czy
Lena da rade w swoim rodzinnym mieście? Co się stało z jej rodziną po ucieczce?
Co się stało z Grace? Czy przeżyje spotkanie z duchami przeszłości? Wkrótce ścieżki
dwóch dawnych najlepszych przyjaciółek znów się zetną. Jak będzie wyglądało to
spotkanie? Zdecydowanie nie tak jak większość z was je sobie wyobraża.
W tej książce mamy do
czynienia z podwójną narracją, Hany i Leny. Moim zdaniem jest to świetne
pokazanie nam że żaden z dwóch światów- Głusza, czy Zombieland- nie są idealne
oraz nie mają żadnych wad.
"Może jednak szczęście wcale nie tkwi w wyborze. Może
leży ono w iluzji, w udawaniu: że gdziekolwiek skończyliśmy, tam właśnie
chcieliśmy być przez cały czas."
Hana snuje swoją bezemocjonalną historyjkę o wspaniałym
życiu i przygotowaniach do ślubu. Ukazuje jakie spustoszenie wywołało w
ludziach życie bez uczuć. Natomiast w wypowiedziach i opowieści Leny można
dostrzec wiele emocji i uczuć. Dziewczyny stały się symbolami swoich światów-
Lena pełna emocji jest odzwierciedleniem Głuszy i odmieńców, natomiast Hana bez
uczuć i po zabiegu- Zombieland.
Ich nagłe spotkanie
pokazuje czytelnikom, że nie są to już dwie uczennice, dwie najlepsze przyjaciółki
które dostrzegamy w „Delirium” . Są to dwie kobiety, których nagłe zejście
ukazuje jak bardzo dorosły w tak krótkim czasie.
"Tylko ludzie, którzy mają coś do ukrycia, robią tyle
szumu o zachowanie prywatności."
Mimo, że to książka o miłości, „Requiem” w
przeciwieństwie do barwnego, uczuciowego „Pandemonium”, nie miało takiej palety
uczuć. W tej części stery przejęła walka i bunt.
Jednak największym
problemem, według mnie, w „Requiem”, nie jest brak uczuć, bohaterowie czy coś
jeszcze innego. Moim zdaniem jest to zakończenie, nie wiem czy jest to coś w
stylu otwartej bramy „na wszelki wypadek” dla autorki, czy zakończeniem które
ma dać czytelnikom szanse samodzielnego dokończenia losów bohaterów. Liczyłam,
że jako ostatnia część końcówka przerośnie te z dwóch poprzednich części i będę
dosłownie zbierać szczękę z podłogi. Liczyłam na mocny akcent jak w poprzednich
częściach po których usiadłam i tylko w kółko powtarzałam pytania „jak?” i „dlaczego?”.
Tutaj niestety nie miałam takiej szansy.
"Zburzcie mury. W końcu o to właśnie chodzi. Człowiek nie wie, co się
stanie, kiedy runą. Nie da się przeniknąć wzrokiem na drugą stronę, nie wie
się, czy przeniesie to wolność, czy ruinę, porządek czy chaos. Czy będzie to
raj czy zniszczenie. Zburzcie mury. W przeciwnym razie będziecie żyć ostrożnie,
w lęku, będziecie budować barykady przeciwko nieznanemu, odmawiać modlitwy, by
odegnać ciemność, i szeptać wersy pełne trwogi. W przeciwnym razie nigdy nie
poznacie piekła. Ale nie poznacie też nieba. Nie dowiecie się, co to znaczy
oddychać pełną piersią, ani nie zaznacie radości latania.”
Moja ocena: 8/10
~Tris