22 maja 2013

Znajdź wyjście lub zgiń, czyli "Więzień Labiryntu"

"Więzień Labiryntu" James Dasher





„Najlepsza trylogia od czasu Igrzysk Śmierci, „Bestsellerowa trylogia porównywalna do Igrzysk Śmierci, czy serii Gone”, „Dla tych którzy kochają Niezgodną”. Tego można by wymieniać wiele. Teraz jest prawda? Dla mnie nie. Moim zdanie jedyna rzecz która łączy te książki to, to że są książkami anty-utopijnymi. A wiele z tych książek jest naprawdę ciekawych i z oryginalnym pomysłem. Cóż tak więc tytuł, przynajmniej mnie, dosyć zaintrygował, jednak jedno spojrzenie  na  opis i trochę się zniechęciłam.




„Mierz wysoko, wal nisko”

Thomas budzi się w ciemnej windzie i jedyne co pamięta jest jego imię. Nie ma pojęcia jak się tu znalazł. Jakby wszystko zostało wymazane z jego pamięci.  Kiedy drzwi się otwierają dostrzega grupę chłopców w młodym wieku, która wita go w strefie. Jest to wielki plac wielkości kilku boisk piłkarskich na którym chłopcy uprawiają rolę, hodują zwierzęta i wszystkie prace potrzebne do przetrwania. Otoczona jest ona wielkim labiryntem, z którego codziennie ośmiu zwiadowców szuka wyjścia, już od dwóch lat, ryzykując życiem poprzez spotkanie z bestiami przemierzającymi labirynt, w których diecie znajduje się wyłącznie ludzkie mięso. Thomas dowiaduje się, że żaden ze streferów nie pamięta wspomnień i nie ma pojęcia jak się tu dostali. Co miesiąc jeden z chłopców jest dostarczanych, tak jak Thomas do strefy. Każdy z nich jednak ma przeczucie, że ich obecność w strefie nie jest przypadkowa.

„Nazywam się Thomas, pomyślał.
To… to była jedyna rzecz, jaką pamiętał ze swojej przeszłości.”

Jednak Thomas ukrywa przed wszystkimi, że ma wrażenie że kiedyś już był w strefie, niestety za każdym razem gdy próbuje złapać się jakiegoś wspomnienia, wyślizguje mu się ono z rąk.
Ale bohater nie może się długo nacieszyć poznawaniem strefy, gdyż następnego dnia po jego przybyciu dostarczona zostaje dziewczyna w śpiączce trzymająca w ręku tajemniczą wiadomość.  Nic już nie będzie tak jak kiedyś. Thomas nikomu nie wspomniał, że jest przekonany że przed przybyciem do sfery znał tę dziewczynę. Nie mówi też nikomu że przemawia ona w jego umyślę. Wciąż powtarza, że zapoczątkowała koniec, mimo że sama nie wie co to oznacza.


„-Myślisz, że mam rodziców? Prawdziwych rodziców? (…)
-Oczywiście, że masz, ślamajdo. Mam ci to wyjaśnić na przykładzie motylków i pszczółek?”


Od tego niespodziewanego przybycia, dzieją się różna dziwne rzeczy, które mogą mieć katastrofalny skutek dla streferów. Oczywiście wszyscy o to obwiniają dwójkę nowo przybyłych.
Thomas postanawia że za wszelką cenę odnajdzie wyjście i pomoże dzieciakom wrócić do domów, jednak aby to zrobić musi zapłacić wielką cenę.

„Chciałam ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł to bym cię zabiła”

Książka rozwija się wolno i na początku może się wydawać dziwna, ponieważ nie do końca rozumiemy o co chodzi z tą całą strefą i labiryntem, jednak wraz z biegiem książki akcja się rozwija i wszystko się powoli wyjaśnia. Pomysł bardzo oryginalny nawet, teraz kiedy książki osadzone w przyszłości stają się fenomenem. Mnie się osobiście bardzo podobała, ale muszę wspomnieć chyba że nie ma tam w ogóle miłości. Wątek romansu został całkowicie pominięty i mnie się to podobało, ponieważ musiałam się na chwilę oderwać od romansów. Podsumowując książka nie jest dla zwolenników wielkiej miłości i jest powieścią dzięki której oderwiecie się od świata na kilka godzin. Dostarczy wam wiele emocji takich jak strach, zawziętość, radość, niepewność.
Czy wy też odważylibyście się wejść i zbadać wszelkie zakamarki labiryntu?


„-Jak się tu dostałaś? Plaster powiedział, że w jednej chwili leżałaś na łóżku, a w następnej już Cię cholera nie było. (…)
-Chyba zapomniał wspomnieć o tym, jak kopnęłam go w krocze i uciekłam przez okno.”



Moja ocena to 8.5/10

Podpiszesz? Czy złożysz rezygnację? "Deklaracja"- Gemma Malley


  „Ślubuję służyć, spłacić dług, By ktoś legalny, mieć mnie mógł”


 Rok 2140. Wynaleziono lek na długowieczność, ale życie wieczne także ma swoją cenę- aby uniknąć przeludnienia każdy 16 latek miał i ma o ile tacy się jeszcze trafiają  do wyboru  podpisać deklaracje (żyć wiecznie, ale nie mieć dzieci) lub dokonać rezygnacji ( śmiertelność i potomkowie). Władze wyznają zasadę „ życie za życie” chcesz mieć dzieci ustąp im miejsca- zgiń, a każde dziecko urodzone przez osobę przyjmującą leki na długowieczność  zostało uznane za Nadmiara. Takim Nadmiarem jest 15-letnia Anna. Dziewczyna już dawno pogodziła się z faktem, że jej rodzice to przestępcy, którzy w ogóle jej nie kochali i zamiast oddać ją władzom usiłowali ukryć niemowlę na strychu. Próba zatrzymania córki nie powiodła się jednak i Anna już jako niemowlę trafiła do Ośrodka dla Nadmiarów, do więzienia z którego nie można uciec. Podejście Anny do życia -to że nie powinna istnieć i chęć wynagrodzenia Matce Naturze tzw. Kradnięcie jej cennych zasobów, bieda i głód oraz ciągły strach, że nie uda jej się spełnić największego marzenia- bycia tak idealną aby stać się Użyteczną (czyli sprzątaczką i pocieszycielką jakiejś starszej pani, która będzie ją biła i darzyła odrazą) nakłania czytelnika do myślenia, że to wszystko jest logiczne i dobre . Ludzie żyją wiecznie a  nielegalne dzieci są wyłapywane i zamykane w zakładach. Ok. Anna także jest przekonana o prawidłowości tej idei, aż do chwili, kiedy do Ośrodka trafia nowy 15 letni  Nadmiar- Peter. Chłopak wzbudza ogólne zainteresowanie, nigdy bowiem wcześniej nikt nie trafił do Ośrodka w tak późnym wieku a na dodatek buntuje się i co rusz wmawia Annie, że zna jej rodziców. Świat Anny diametralnie się zmienia. Jej przekonania zostają podważone. Peter opowiada jej o świecie na zewnątrz, o kochającej rodzinie, lecz to nadal nie przekonuje Anny,  aż do czasu... :) A co wy byście zrobili gdybyście uwierzyli, że nie macie żadnych praw i możecie tylko służyć innym? A gdyby wtedy zjawił się ktoś, kto opowiedziałby wam o prawdziwym życiu. Gdyby przekonał was, że Ziemia jest dla wszystkich ludzi, a wy nie jesteście nadmiarami, skoro ktoś was kocha i potrzebuje? Czy tak będzie wyglądać świat w przyszłości?

„Wiem, że musimy cieszyć się każdą chwilą, bo nie będziemy tutaj wiecznie. I nawet nie chciałabym żyć wiecznie, bo kiedy mamy pewność, że coś się skończy, to bardziej to doceniamy, chcemy smakować każdy moment”

  Okładka! Genialna. Nie jest ona może dziełem sztuki, ale  świetnie oddaje charakter książki. Kolory okładki idealnie odzwierciedlają atmosferę Ośrodka- szarość, zimno i biedotę. Motyl oznacza Anne (gdyż ma ona znamię w kształcie motyla) a różnorodność w ostrości skrzydeł owada symbolizuje wahania bohaterki w podejmowaniu decyzji o ucieczce jak i zmiany, które w niej zachodzą. Siatka wokół motyla to więzienia- Ośrodek. Anna pozbawiona wolności w tym szarym świecie, gdzie tylko ona odczuwa jakieś emocje.

„Zrozumiała, że oboje są tacy sami. Że jedno bez drugiego czuło się samotne i zranione. Że potrzebowali siebie nawzajem. Wiedziała, że pójdzie za nim wszędzie...”

  Książka pochłania, ale to nie tempo akcji ani romans sprawiają, że pozycję tę tak szybko się czyta, to raczej wzmagająca się chęć udowodnienia, że jest coś niesprawiedliwego w całej historii.  Nie jest to książka dla osób, które lubią kiedy akcji jest  dużo i szybko się rozwija. Autorka bowiem pozwala czytelnikowi podważyć sens niektórych spraw czy poczynań bohaterów. Mimo to książka mnie osobiście zachwyciła. Pozostawiła coś po sobie – niedosyt, wzruszenie i taką matczyną miłość. 

Nikt nie lubi kiedy się nim kieruje.

  Moja ocena 7.5/10
 
  ~ Astrid

15 maja 2013

Dotknij "Dotyku Julii" !










"Dotyk Julii" Tahereh Mafi












"Ziemia jest płaska.
Wiem to, ponieważ zepchnięto mnie z jej krawędzi, choć przez 17 lat próbowałam się jej trzymać. Próbowałam wspiąć się z powrotem, ale pokonanie grawitacji graniczy z cudem,
kiedy nikt nie chce podać ci ręki."


W niedalekiej przyszłości rządzi Komitet Odnowy. Pod pozorem zapewnienia przetrwania ludzkiej cywilizacji i odbudowy zdewastowanej Ziemi powoli przejmuje władzę nad światem. Jednak, aby uprościć sobie zadanie bezwzględny przywódca Warner postanawia wykorzystać niezwykłe zdolności dziewczyny w torturowaniu ludzi.
Julia spędziła 264 dni nie rozmawiając z inną istotą ludzką. Zamknięta w psychiatryku, w celi 1,5m na 2m. Zupełnie odcięta od świata. Lecz wtedy do jej celi zostaje przydzielony więzień Adam. Julia rozpoznaje w nim coś znajomego. Te oczy.

"-Przynajmniej jestem szczery.- dodaje.
-Dopiero co przyznałeś, że jesteś kłamcą!
-Przynajmniej jestem szczery co do tego, że jestem kłamcą."

Młodzi zaczynają mieć ku sobie, gdy w końcu to nastąpiło. Przyszli po nią, brutalnie wyciągnęli ją z celi. Myślała, że zginie. Bała się o Adama. Mógł zwariować w tej celi. Prawie tak jak ona. Jakie jest zaskoczenie dziewczyny, gdy zamiast ją zabić ludzie odstawiają ją do siedziby Komitetu Odnowy. Zaczyna mieszkać w wielkim pokoju, zaczyna sypiać w wielkim i miękkim łóżku, zaczyna jeść normalne jedzenie. lecz to wszystko jest tylko ukrytą łapówką by zdobyć Julię. Lecz zaskoczenie pogłębia się, gdy przydzielony jej żołnierz, którego zadaniem jest pilnowanie jej okazuje się być Adamem.
Julia myślała, że Adam przez cały czas udawał. Więc jak powinna zareagować, gdy chłopak wyznaje jej miłość? Postanawiają razem uciec…
Jednak Warner nie odpuszcza Julii tak łatwo, szczególnie, że Julia znaczy dla niego coś więcej niż tylko broń. Wysyła w pogoń najlepszych z najlepszych by odnaleźć parę.



 "Spędziłam w zamknięciu już 264 dni. Towarzystwa dotrzymują mi tylko niewielki notatnik, uszkodzone pióro i liczby w mojej głowie. 1 okno. 4 ściany. 1,5 metra kwadratowego powierzchni. 26 liter alfabetu w języku, którym nie mówiłam przez 264 dni odosobnienia. Minęło 6336 godzin, odkąd dotykałam innej ludzkiej istoty."



Fabuła książki jest niezwykła.  Akcja bardzo szybko się rozkręca i trzyma w napięciu prawie do samego końca. Sposób napisania książki bardzo mnie zaskoczył, jest oryginalny. Osobiście nie mogłam się doczekać przeczytania książki i prawdę mówiąc praktycznie ją połknęłam. Wszystko było pisane w formie dziennika. Myśli Julii były np. przekreślane, całość była pisana w czasie teraźniejszym co naprawdę pomagało wczuć się w klimat. Książka jest świetnym przykładem połączenia romansu i akcji.  Powieść zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji i świetnym humorem (przynajmniej według mnie) i oczywiście jedna postać, która rzuca tekstami na prawo i lewo. Autorka pisze płynnie i stosuje trafne porównania. Mimo że głównym wątkiem jest miłość, nie ma tam mdłych i nudnych opisów. Koniec książki przypomina zakończeni pewnego filmu. Końcówka niesamowita, a wiele nie wyjaśnionych faktów daje autorce wielkie pole do popisu przy pisaniu kolejnej części.



Moja ocena 9/10 ~Tris

10 maja 2013

Witaj w ,,Mieście Kości"!


  
  Najważniejsze jest pierwsze wrażenie a w tym wypadku bez wątpienia jest nieudane.  Za każdym razem kiedy czytałam pozytywna recenzje tej książki wystarczyło mi jedno spojrzenie na okładkę i mój entuzjazm spadał. Nie dość, ze jest kiepska graficznie to szczerze nienawidzę jak mi ktoś podaje na tacy wygląd bohatera. To psuje całą zabawę, a jak jeszcze źle go narysują jak w tym wypadku to mam ochotę się rozpłakać. Ale wróćmy do historii...





,,Moją jedyną prawdziwą miłością pozostaję ja sam. -Dorothea wybuchnęła śmiechem. – Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze. – Niekoniecznie. Od czasu do czasu odtrącam się, żeby było ciekawiej.''

  Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzn i stworzył rasę Nefilim, pół ludzi, pół aniołów. Mieszańcy człowieka i anioła przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nocnymi Łowcami. Nocni Łowcy przestrzegają praw ustanowionych w Szarej Księdze, nadanych im przez Razjela. Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed pasożytami, zwanymi demonami, które podróżują między światami, niszcząc wszystko na swej drodze. Ich zadaniem jest również utrzymanie pokoju między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata, krzyżówkami człowieka i demona, znanymi jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. W swoich obowiązkach są wspomagani przez tajemniczych Cichych Braci. Cisi Bracia mają zaszyte oczy i usta i rządzą Miastem Kości, nekropolią znajdującą się pod ulicami Manhattanu, w której leżą martwe ciała zabitych Nocnych Łowców. Cisi Bracia prowadzą archiwa wszystkich Nocnych Łowców, jacy kiedykolwiek żyli. Strzegą również Darów Anioła, trzech boskich przedmiotów, które anioł Razjel powierzył swoim dzieciom. Jednym z nich jest Miecz. Drugim Lustro. Trzecim Kielich. Ale Kielich zaginął...



 "Sarkazm to ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni"

  Tematyka książki nie powala. Czarownice, wampiry, wilkołak i to wszystko już było, już się przejadło. Dlatego pewnie autor stworzył nocnych łowców (ang. shadowhunters) wojowników polujących na demony. Moim zdaniem to także nie zachwyca. Autor w wykreowanie świata i postaci włożył tak mało pracy,ze czasami sama chciałam coś dopisać. Bohaterowie na pierwszy rzut oka wydają się ciekawi, ale po paru rozdziałach wcale tacy już nie są. Rudowłosa Clary udało mi się nawet polubić. Dziewczyna jest rozgadana, bystra, ale nie zauważa, ze jej przyjaciel się w niej podkochuje, zaczyna czuć coś do jace'a , ale co rusz mówi mu coś niemiłego. To wszystko sprawia, ze nie jet to postać doskonała, ale tez nie irytująca.
Jest jeszcze jace. Jako sierota nie zna uczyć. Przynajmniej na takiego wygląda, jednak kiedy Clary biegnie matce na pomoc on jej nie zostawia- wraca po nią i ratuje. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Z jednej strony chłopak jest zakochanych w sobie narcyzem , z drugiej nie odstępuje Clary na krok a przy tym ma tyle wspaniałych tekstów... I ta mgiełka tajemnicy... Da się go pokochać. Reszta postaci zlewa się ze sobą. . Są jak masło w sklepie. Gdyby nie metka nie różniły by się od siebie, dlatego postacie rozróżniałam tylko w kategoriach imiona i dobry lub zły gdyby nie to pewnie nawet bym ich nie zauważyła.

,, - Teraz zaczniesz rwać koszulę na pasy, żeby obandażować mi rękę?- zażartowała.
-Jeśli chciałaś, żebym podarł na sobie ubranie, wystarczyło poprosić. To byłby o wiele mniej bolesny sposób."



  Wielkim plusem książki są dialogi. Postacie maja po prostu niewyparzony język. Nadaje to humoru historii i tempa akcji, która jest moim zdaniem całkiem szybka. W historii dużo się dzieje, opisy są ciekawe i krótkie  a historia poprzeplatana paroma  świetnymi pomysłami pisarki  np.świat w świecie czy samo miasto kości,które intryguje i pociąga a jego mieszkańcy wydają się dość upiorni. Ponadto 1 tom darów anioła ma tak zdumiewające zakończenie, że książkę należy przeczytać choćby dla samej końcówki.  Pozycja ta na  pewno wam się spodoba, mi się spodobała i właśnie dzięki końcówce mam wielka ochotę sięgnąć po następna cześć.



,,– Dziennik bez żadnego rysunku mojej podobizny? A gdzie gorące fantazje? Okładki romansów? Gdzie... – Wszystkie dziewczyny, które poznajesz,zakochują się w tobie? – zapytała cicho Clary. Pytanie spuściło z niego powietrze jak szpilka przekłuwająca balon. – To nie jest miłość – odparł Jace po chwili. – Przynajmniej... – Spróbuj nie być czarujący przez cały czas – poradziła mu Clary. – To może przynieść wszystkim ulgę."


Moja ocena 8/10
~Astrid
I jeszcze jeden cytat :) nie mogłam się powstrzymać:


"- Pamiętasz, jak mi obiecałaś w hotelu, że jeśli przeżyjemy, ubierzesz się w strój pielęgniarki i umyjesz mnie gąbką?

- Chyba źle usłyszałeś - stwierdziła Clary. - To Simon obiecał ci mycie gąbką.
Jace mimo woli zerknął na Simona, a ten uśmiechnął się do niego szeroko i powiedział:
- Jak tylko stanę z powrotem na nogach, przystojniaku."

6 maja 2013

Gorący podmuch "Ognistej"

"Ognista" Sophie Jordan



Bohaterkę Jacindę od pierwszych rozdziałów znamy jako buntowniczą, impulsywną dziewczynę. Poznajemy ją, gdy pewnego wieczoru łamie zasady swojego stada dragonów. Dragoni- nie smoki lecz ich potomkowie, każdy ma inną zdolność. Wyuczyli się umiejętności przybierania ludzkiej postaci, jednak podczas wielkich i mocnych emocji takich jak strach, radość, namiętność czy wściekłość nie potrafią zawsze pozostać w swej powłoce ludzkiej.  Jacinada jest pierwszą od pokoleń ognioziejką. Niby brzmi dobrze, no nie? Jedyna w swoim rodzaju. Ale tak nie jest. Przywódca stada chcąc zachować gen postanawia wydać dziewczynę za swojego syna Cassiana. Też z pozoru nic wielkiego, bo młodzi znają się od lat, jednak Jacinda nie może się przełamać do tego, gdyż jej siostra bliźniaczka, Tamra, od dawna ugania się za Cassianem, a ten nie zwraca na nią uwagi, gdyż Tamra jest martwą dragonką- dragonką w której smok nigdy nie ożył, czyli inaczej nigdy nie przemieniła się. Do tego wszystkiego matka ognoziejki już dawno zdusiła w sobie smoczą naturę i jest teraz zwykłym człowiekiem, a ojciec który zawsze wspierał Jacindę w „smoczych”  sprawach zginął na wyprawie jakiś czas temu.


No więc wracając do tej pierwszej nocy. Jacinda postanawia wyrwać się na chwilę ze stada i łamię prawo. Lata w świetle dnia. Zasady tego kategorycznie zabraniają. Robiła już to wiele razy jednak tym razem nie obeszło się bez kłopotów. Dopadają ją łowcy. Łowcy którzy w dragonach nie widzą krzty człowieczeństwa. Dla nich są tyko latającą kupą mięsa owiniętą w drogocenną skórę. Tak więc, dziewczyna uciekając ukrywa się w wodnej jaskini nad jeziorkiem. Jeden z łowców- niewiele starszy od niej chłopak, zagląda do jej kryjówki. Zamiast zawołać resztę swoich towarzyszy podziwia piękną ognioziejkę. Wypowiada tylko jedno słowo, p i ę k n a. Odchodzi krzycząc innym by zawracali.



„Teraz, z nim... jestem bliżej nieba, niż kiedykolwiek udało mi się dolecieć."



Dziewczyna niedługo potem wraca do swojej osady. Rada za jej któryś już z kolei wybryk postanawia wymierzyć jedną z najsurowszych kar jaką może czekać dragona.
Wraz z matką i siostrą pod osłoną nocy uciekają. Trafiają do miasta na środku pustyni. Jednak matka postanawia raz na zawsze skończyć z dragonami i stara się zdusić dragonkę w swojej córce. Suchy klimat, brak naturalnego środowiska w górach oraz brak możliwości do latania sprawiają, że smocza natura dziewczyny zaczyna usychać, dokładnie tak jak oczekiwała matka.
Jednak skoro chcą rozpocząć względnie „normalne” życie, to trzeba także pójść do szkoły. Tamra świetnie sobie radzi, zawsze wyrzutek w społeczności dragonów, nagle okazuje się być duszą towarzystwa wśród ludzi. Zupełnie inaczej jest z Jacindą. Zbyt dużo ludzi, zbyt dużo zapachów i dźwięków, za gorącą. Dziewczynie zdarza się przyłapać siebie, gdy ręce zaczynają się zmieniać z miękkiej ludzkiej skóry w twardy, złoty pancerz. Wszystko się kulminuje, gdy na korytarzu wyczuwa Jego. Tego który darował jej życie. Dzięki niemu jeszcze żyje. Widzi go pośród tłumu i musi skryć się w toalecie by nikt nie ujrzał jej smoczych oczu i złoto-czerwonej twarzy.
Na kolejnych zajęciach mają się co raz bliżej ku sobie. Poznają się. Ma na imię Will. I mimo, że jest łowcą, a dziewczyna powinna trzymać się od niego z dala, to zdaje sobie sprawę, że tylko przy nim jej dragonka staje się znów aktywna. Żeby część jej tożsamości nie wyschła postanawia zbliżyć się do największego wroga.
Will mimo że nie zawiązuje żadnych przyjaźni w szkole, to jednak jest znany. Wraz z dwoma kuzynami są uznawani za najbardziej przystojnych chłopców w szkole. Kuzyni wykorzystują to jak mogą, lecz will unika wszelkich kontaktów. Mimo to kapitanka cheerleaderek postanawia za wszelką cenę zdobyć nieosiągalnego chłopaka. więc nie obyło się bez walki w damskiej toalecie po tym jak jacinda i will zaczęli publicznie się całować.


"On jednak jest zarazem wszystkim, czego powinnam unikać. Dla dragonki jest śmiercią. Niezły bigos, co? Aby utrzymać przy życiu tę cześć mojej istoty, muszę być blisko tego, co ją zabija."


Przyznam szczerze, nie mogłam się doczekać przeczytania książki, przez co moja ciekawość tylko się zwiększała, a do tego okładka w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Z tego powodu trochę mnie zawiodła. Nie stanęła na wysokości zadania.
Chyba większości po słowach „książka o smokach” przychodzi na myśl książka pełna, walki, ognia, szczypta romansu… Jednak w Ognistej te wartości były zupełnie inne. Książka opowiada głównie o tym jak to bohaterka raz chce, raz nie chce, a jeszcze innym razem uważa że nie ma innego wyboru i musi, związać się z  myśliwym. Jeszcze innym razem go ignoruje. Nie będę ukrywać jest to sielanka miłosna.
Akcja nie jest szybka, raczej powolna. i dosyć wolno się rozkręca. Jednak końcówka daje wiele do przemyślenia. I mimo słabej pierwszej części wydaje mi się że druga może być naprawdę dobra, z powodu końcówki która daje wiele do wyjaśnienia i mam nadzieję że akcja trochę się rozkręci w kolejnej części.
Dziewczyna jak to dziewczyna, jest zmienna. Z jednej strony widzimy jak kocha Willa i stara się z nim być, a z drugiej strony, jak go nienawidzi i stara się go ignorować. Podobnie mamy w przypadku matki. Raz nienawidzimy jej wraz z bohaterką, a jeszcze innym razem obdarzamy ją wielką miłością. Jej głowa wygląda chyba mniej więcej tak:



"Jak ja się odnajdę pośród ludzi? Stanę się taka jak Tamara- będę martwą dragonką. Tylko że jeszcze gorszą. Bo będę pamiętać, jak to jest nią być."



Moja ocena to 6/10
~Tris

4 maja 2013

Jutro znajdziesz się w piekle z "Jutro"


Jutro- Jonh Mardsen

 

  
  Nie ma już żadnych zasad.

  Mam na imię Ellie. Kilka dni temu wybraliśmy się w siedem osób na wyprawę do samego Piekła. Tak nazywa się niedostępne miejsce w górach. Wycieczka była próbą naszej przyjaźni. Niektórych z nas połączyło nawet coś więcej. Szczęśliwi wróciliśmy do domu. Ale to był powrót do piekła. Znaleźliśmy martwe zwierzęta, a nasi rodzice i wszyscy mieszkańcy miasta zniknęli.
Okazało się, że naszego świata już nie ma.
Że nie ma już żadnych zasad.
A jutro musimy stworzyć własne.



„Jaka jest przyszłość? To czysta kartka papieru, na której rysujemy kreski, ale czasami osuwa nam się ręka i kreski nie wychodzą tak, jakbyśmy chcieli.”

 Ellie wraz z szóstką przyjaciół, by ominąć coroczny festiwal w Wirrawee wyruszają w podróż do prawie niedostępnego miejsca w górach zwanego przez ludzi Piekłem. Przyjaciele spędzają tam cudowny czas. Niestety wycieczka w końcu musi się skończyć. Wracają więc z powrotem  na obrzeża miasta. Na farmie Ellie znajdują tylko martwe zwierzęta i gospodarstwo którym najwidoczniej ostatnio nikt się nie zajmował.  Podobną sytuację zastają w domach reszty.
Znajdują rozwiązanie zagadki na terenie festiwalu. Wszyscy mieszkańcy zostali w nim zamknięci i są pilnowani przez nieznanych żołnierzy, mówiących obcym językiem. Nie mając pojęcia co się dzieje podejmują decyzję o powrocie do piekła.
Jednak Homer- łobuz, który miewał zatargi z policją, wieczny żartowniś okazuje się być świetnym strategiem i przywódcą. Nie mogąc po prostu siedzieć na tyłku postanawia uprzykrzyć życie wrogowi. Po wielu namowach wszyscy się zgadzają.
Podejmują niebezpieczną decyzję. Jak grupa nastolatków ma przeżyć zupełnie sama, bez pomocy rodziców, w świecie opanowanym przez wojnę…


"Te wszystkie słowa - ,,zło, ,,złośliwość - nie miały dla natury żadnego znaczenia. Tak, zło było wynalazkiem człowieka."


 


 Ciekawy temat na książkę. Nie czytałam wcześnie niczego takiego. Nastolatki w świecie opanowanym przez wojnę. Muszą w jednej chwili z niewinnych nastolatków zmienić się w poważnie myślących, dojrzałych dorosłych. Uczą się planować następne ruszy i patrzeć w przyszłośc, a przy okazji próbują rozszyfrować kroki wroga. Książka oprócz tego że jest opowieścią o ludziach zagubionych w wirze wojny, opowiada także o tym jaką bohaterowie musieli przejść przemianę, jak odkrywali w sobie nowe cechy i umiejętności oraz drzemiące głęboko uczucia.  Mnie powieść wciągnęła od samego początku i trzymała w napięciu do samego końca. Jednak przez wielu mogłaby dostać  miano naciąganej. Trochę trudno sobie wyobrazić by zwykli niedoświadczeni, młodzi ludzie potrafiliby robić coś takiego. Mimo to opowieść jest bardzo ciekawa, a autor piszę lekko i zrozumiale, dzięki czemu bardzo łatwo jest czytelnikowi wejść w świat Ellie. 










Moja ocena 7/10
~Tris

3 maja 2013

W krajobrazie strachu ,,Niezgodnej"


 Czym jest „Niezgodna”?


  Trudno powiedzieć. „Najlepsza książka 2011 r. ...”, „… producent Zmierzchu realizuje film!”, „Dla tych, którzy zakochali się w „Igrzyskach Śmierci”…” i tak dalej, i tym podobne. Mnie osobiście porównanie do igrzysk zamiast przyciągać odstrasza. Bo przecież ile to już  było  powieści osadzonych w anty-utopijnym świecie, gdzie autor tanio serwuje czytelnikowi krwawą historię z happy endem? Moja odpowiedź brzmi DUŻO i „Niezgodna” pod tym względem nie różni się wiele od innych powieści. Mimo kiepskiej reklamy jaką jest porównanie do igrzysk, postanowiłam pozycje tę przeczytać i ku mojemu zaskoczeniu zamiast kiepskiej podróby stałam się na parę chwil „Niezgodną” – osobą, której książka się podobała a jednocześnie lekko rozczarowała.

 Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność(życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest na pozór idealne społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny- i musi być wyeliminowany…

,,-Peter  pewnie urządziłby imprezę, gdybym przestała oddychać.
-Hm.. Poszedłbym, ale tylko pod warunkiem, że dawaliby ciasto."



  Główną bohaterką jest Beatrice Prior, którą poznajemy w dniu w którym odbędzie się jej test predyspozycji. W jego wyniku dziewczyna dowiaduje się, że jest Niezgodna i będzie musiała wybrać między rodziną a skrawkiem wolności jaki oferuje jej Nieustraszoność. Beatrice dokonuje wyboru- porzuca Altruizm by stać się Tris, odważną i waleczną. Lecz zanim stanie się Nieustraszoną będzie musiała przejść brutalne szkolenie i dowieść, że jest odważna, ale czy TO jest nadal odwagą? Czy nie jest to już po prostu głupota lub okrucieństwo? Bohaterka będzie musiała stawić czoła dawnym nawykom: zaufać, walczyć i kłamać, ponieważ niezgodność oznacza zagrożenie, a każdy kto stanowi zagrożenie dla świata musi umrzeć. W pogoni za odpowiedziami Tris dowie się, że  Erudyci szykują się do wojny. Wyeliminowana ma zostać jedna z frakcji – Altruizm, a ich największą bronią będą ludzie. Nieświadomi niczego zaczną zabijać i tylko niezgodność może ich uratować. Czy przeżyje krwawe szkolenie? Czy są inni Niezgodni? Czy w nowym życiu Tris jest miejsce na miłość?

"uprzejmość to oszustwo w ładnym opakowaniu"

  Książka bez wątpienie wciąga, czasami nawet zaskakuję.Autorka stwarza nietypowy klimat. Momentami miałam wrażenie, że wącham trawę, mokrą ziemię, stare buty i krew, której nie licząc paru scen jest bardzo mało. Kiedy już książka mnie wciągnęła miałam nadzieję na jakieś brutalne sceny, rozlew krwi i.t.p. na scenę, przez którą w nocy nie będę mogła spać z  wrażenia i każdą kolejną kartkę darzyłam nadzieją na taki moment, który niestety nigdy nie nadszedł. Owszem akcji jest dużo, ale rozkręca się ona  dość powoli a moja upragniona krew została pewnie dobrze przysłonięta, gdyż wiele jej tam nie znalazłam . Wielkim plusem powieści jest bez wątpienia to co dzieje się w umyśle dziewczyny. Poznajemy jej największe koszmary, a kiedy podłączenie do mózgu okazuje się częścią szkolenia nie można się oderwać od powieści. Z każdą stroną zaskakiwało mnie co może czekać Tris, kiedy stawi czoło swoim największym lękom , i to w jej umyśle oraz jak zareagują na to ludzie?  Przy końcu książki akcja gna z ogromną prędkością nie zwalniając nawet na parę stron co nie pozwala oderwać się od historii choćby na chwilę. Mimo to pozycję odłożyłam bez obgryzionych paznokci z nerwów czy głową pełną emocji.  W każdym razie nie wyglądałam tak:



  Podsumowując. „Niezgodna” jest to powieść nie świetna, ale też nie zła. Taka tam historyjka, która pozwoli się oderwać od świata na parę godzin i zostawi po sobie miłe wspomnienia, bo czy nie każdy z nas chciałby choć na moment stać się Nieustraszonym?


Moja ocena : 7.5 /10
~ Astrid