23 czerwca 2013

Uwierzysz w te kłamstwa? ,,Legenda. Rebeliant"- Marie Lu


,,Legenda. Rebeliant"- Marie Lu

Dwie osoby. Ona- geniusz militarny, wychowywana jedynie przez brata na przyszłą gwiazdę najwyższych kręgów republiki. On- urodzony w biednej rodzinie w zaniedbanym przez władzę sektorze Lake. Od lat jest jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców Republiki. Ale czy jego zamiary naprawdę są takie złe?
W jaki sposób ścieżki życiowe tych zupełnie odmiennych osób połączyły się?



„Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.”

  Day- pewnego dnia po zwyczajnym dni spędzonym na ulicy, wróciłem domu. No może nie dosłownie, matka myśl, że nie żyje, a ja wszystko co zdobędę oddaje bratu. Tylko jemu zdradziłem swoją tajemnicę- wyjawiłem mu, że żyje. jednak tym razem nie było tak różowo. O ile w ogóle kiedykolwiek było różowo. Mój młodszy brat Eden zachorował na jedną z tych śmiertelnych chorób, które grasują w najbiedniejszych sektorach. Są jak epidemie. Nie masz lekarstwa? To już nie żyjesz. Nie mogłem tak po prostu stać i patrzeć jak Eden cierpi. Obrabować laboratorium. Niestety nie poszło po mojej myśli. 
Pamiętam przerażone twarze, pamiętam skok przez okno, pamiętam koszmarny ból w kostce, ale najgorszy był żołnierz. Nie potrafiłem go zgubić, a on nie dawał za wygraną. Co miałem zrobić? Czekać aż umrę z wycieńczenia? Nie chciałem go zranić, ale to jedyne co mi pozostało. A potem był już tylko nóż wbity prosto w ramię.

„-Brak informacji to dobra informacja, prawda?”

  June- wiem, że przysparzam za dużo problemów Matiasowi, ale on co dziennie wystawia moje emocje na próbę. Zawsze powtarza, że to tylko kolejna misja i nie mam się o co martwi, ale i tak to robię. Obiecał, że wróci, zawsze wracał,  ale tym razem musiało być inaczej. Straciłam już wszystkich- mamę, tatę , a teraz nawet brata. Wezwano mnie abym zobaczyła miejsce zbrodni. Przed szpitalem zgromadziło się wiele osób, co rusz ktoś wspominał o Day'u- sprawcy napadu. Do mnie jednak nic nie docierało, nic oprócz widoku martwego brata. Nóż wbity prosto w jego serce. To wtedy dotarło do mnie, że nie spocznę póki go nie dorwę. Póki nie dostanę Day'a.

"Logika uratuje cie tam, gdzie zawiedzie wszystko inne."

Zbieg okoliczności sprawia, że spotykają się nie mając pojęcia kim są. Razem odkrywają szokującą prawdę na temat poczynań władz z Protektorem na czele. Okaże się, że wcale nie są swoimi wrogami, lecz mają wspólnego dręczyciela. Aby go pokonać muszą zawrzeć sojusz.

"Ktoś, kto ulegnie panice, jest już martwy."

Postacie są wyidealizowane, do tego stopnia, że można by stwierdzić, że są samowystarczalne. Dla autorki każdy nastolatek jest mądrzejszy od wyszkolonych agentów, a  na dodatek umie przeżyć samotnie na ulicy tyle lat będąc ściganym. 
Jednak mimo tego książka jest ciekawie napisana i naprawdę potrafi wciągać swoimi niespodziewanymi zwrotami akcji i humorem. Akcja od samego początku bardzo szybko się rozwija, by zatrzymać się dopiero na ostatniej kartce. Obserwujemy zawiłe intrygi wysoko położonych osób. Spotykamy się tu z wieloma zdradami, ale i także z niesamowitymi przyjaźniami i sojuszami. Może pozycja ta nie powala inteligencją, a postacie nie są zbyt realistyczne, ale jest to ciekawa książka na deszczowe wieczory lub chwile nudy, kiedy po prostu potrzebujemy na chwilę zająć się problemami innych i wciągnąć się w niekończące sabotaże i śledztwa.


"Ciekaw jestem jakby wszystko się poukładało, gdybym to ja urodził się w twoim mieście, a ty w moim. Czy bylibyśmy wówczas tacy sami jak teraz? Czy byłbym jednym z najlepszych żołnierzy Republiki? Czy ty byłabyś słynnym przestępcą?"





Nasza ocena: 7.5/10
~ Tris & Astrid

Wystartuj w ,,Wyścigu Śmierci"- Maggie Stiefvater

Wyścig Śmierci

  Nie często zdarza mi się uronić parę łez czytając książkę, ale dla tej powieści zrobiłam wyjątek. Historia jest wyjątkowa, tajemnicza, zabawna, ale także dość  wzruszająca. Z resztą zaraz wam opowiemy.


  Gdzieś na oceanie znajduje się mała wyspa Thisby, nie znajdziecie nic o niej na Wikipedii, ale to nie oznacza, że nie istnieje- to tylko kwestia wiary. Co jest w niej wyjątkowego? Ma pewne problemy turystyką, gdyż nawiedzana jest przez kanie wodne (Each Uisce). Zwierzęta z pozoru nie różnią się niczym od zwykłych koni. No może oprócz ich wielkiego wzrostu, wyostrzonego instynktu A! no i tego, że nie powstrzymają się przed zjedzeniem każdego, kto wejdzie im w drogę. Są jednak ludzie, dla których te potwory to najlepsi przyjaciele, można zobaczyć w nich dobro a nawet je wytresować. To trudne zadanie udało się Sean’owi Kendrickowi. Od najmłodszego, dzięki ostrej ręce swojego ojca, miał dużą styczność z Końmi, lądowymi  i wodnymi.  

"Są chwile, które zostają w pamięci na całe życie, są też takie, które spodziewamy się zapamiętać, jednak tak się nie dzieję."

  On jest mistrzem, legendą i będzie walczył o wymarzonego konia, ona jest pierwszą kobietą, która weźmie udział w wyścigu, bo tylko tak przetrwa. Obydwoje startują w Wyścigu Skorpiona legendarnym konkursie, w którym  ochotnicy ścigają się na koniach morskich, które w listopadzie podczas, gdy morze jest najbardziej wzburzone, stają się jeszcze bardziej krwiożercze i tym samym bardziej niebezpieczne i zaczynają zabijać.

„-Jesteś niewierzący?
-Wierzę w mniej więcej w to samo co oni wierzą- mówię, wskazując głową stronę miasta i Kościoła Świętego Kolumbana- Ale nie wierzę, że można to znaleźć w tamtym budynku.”

  Historia skupia się głównie na przygotowaniach do Wyścigu i relacjach między Puck i Seanem, jest także dużo o życiu na wyspie i krwawych starciach Each Uisce. Do tego pracy Sean’a u bezwzględnego i myślącego tylko o swoich interesach, właściciela stajni- Malverna oraz jego syna Mutta.  Sean to taki trochę outsider z silną osobowością. Wydaje się nieprzenikniony i twardy, ale jednak w środku okazuje się być wrażliwy i mający wiele słabości. Największym plusem tej postaci jest fakt,  że to nie kolejny super przystojny wampirek z ca brio i bez wad, a typowy nastolatek z pasją.

                                                                      
„Problem polega na tym, że ta dziewczyna jednocześnie mnie fascynuje i odpycha: jest lustrem, w którym widzę siebie, i drzwiami do tej części wyspy, do której nie należę."

  Puck jest po prostu sobą, zwykłą dziewczyną. Nie stara się być kimś innym, kolejnym plastikiem. Zawsze stawia na swoim i nie poddaje się aż do końca, nie domaga się komplementów. Postaci są naturalne i dość prawdziwe, dzięki temu łatwiej się z nimi utożsamić.
  Książka polecamy nie tylko miłośnikom koni, ale każdemu kto ma ochotę zderzyć się z historią mitycznych Each Uisce. Autorka w tej historii świetnie wpasowała starożytny mit do teraźniejszości. Książka w której znajdziecie takie uczucia jak miłość, strach, gniew, zdrada i wiele innych. Historia nie daje o sobie zapomnieć jeszcze przez wiele tygodni.


"Jak sądzicie, czy trzeba się modlić, jeśli to tylko ciastko z jabłkami?
I piła łańcuchową- dodaję.
Boże, dzięki ci za to ciasto i piłę łańcuchową Finna- mówi Gabe. Teraz dobrze?
Dla mnie czy Boga?- pytam
Bogu jest zawsze dobrze- mówi Finn. To Puck trzeba ciągle zadowalać.”


Nasza ocena: 9,5/10
~ Tris & Astrid

17 czerwca 2013

"Klątwa Tygrysa" Colleen Houck

Osiemnastoletnia Kelsey spodziewa się że jej wakacje będą takie same jak zawsze odkąd zmarli jej rodzice. Jak większą nastolatek w jej wieku postanawia zapełnić sobie czas pracą. Dostaje ją w miejscowym, podupadającym cyrku. Do jej obowiązków nie należy zbyt wiele zaledwie kilka „drobnych prac”,  lecz oprócz tego jest także karmienie pięknego syberyjskiego tygrysa. Dokładnie tygrysa, gwiazdę cyrku o imieniu Dihren.  Po kilku dniach „zaprzyjaźnia” się z nim.

"Kiedy życie wręcza ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe."

Niespodziewanie do cyrku przybywa kupiec gotowy wykupić tygrysa. Ma zamiar przenieśc go do rezerwatu w Indiach. Proponuje Kelsey  aby ta  w zamian za wysokie wynagrodzenie oraz możliwość zwiedzenia egzotycznego kraju towarzyszyła im podczas podróży. Dziewczyna nie mając nic więcej do roboty w wakacje postanawia przyjąć propozycje. Tak rozpoczyna się podróż jej życia…
Niedługo potem dowiaduje się że Ren, jak to nazywa Dihrena, to tak naprawdę indyjski książę obciążony od kilkuset lat klątwą.

„Zakochanie się w nim byłoby jak skok do wody z wysokiego klifu: mogłoby się okazać albo najbardziej emocjonującym, co mi się kiedykolwiek przytrafiło, albo najgłupszym błędem jaki w życiu popełniłam. Sprawiłoby, że miałabym po co żyć, albo roztrzaskałoby mnie o skały i połamało na zawsze.”

Autorka wybrała tu słabość większości czytelniczek. Mamy tu dziewczynę , która ma kompleksy i niską samoocenę o sobie. Która nie akceptuje siebie i mało kto zwraca na nią uwagę. Marzy o zupełnie innym życiu i cudownej wielkiej miłości. Chyba każda z nas choć trochę może się wpasować te cechy.  Z drugiej strony poznajemy niezwykle przystojnego, odważnego dżeltenmena, który zwraca uwagą na naszą szarą myszkę. No bo czy nie każda z nas czasem nie chciałaby stać się taką dziewczyną wychodzącą z cienia własnych wątpliwości i ciągłych pytań „a co ludzie pomyślą”.  Czy to nie właśnie to o czym każda dziewczyna choć czasami marzy? Do tego motyw dwóch braci zakochanych w jednej dziewczynie.

Historia pełna jest dynamiki, zwrotów akcji i niebezpieczeństw, ale także niesamowitego wątku miłosnego. Autorka wykorzystała oryginalny temat z którym się nie spotkałam. Przedstawia nam niesamowitą legendę idealnie wpasowującą się w fabułę książki. Wybrała niesamowicie bogatą  indyjską mitologie tworząc piękną legendę, która bardzo dobrze komponuje się w dzisiejsze Indie. Świetnie także komponuje się z całą historią tajemniczy stary język, którym posługują się niektórzy bohaterowie. Widać, że autorka dobrze przygotowała się do tej historii.

Ale czy można zbyt się do czegoś przygotować? Najwidoczniej tak. Książka nie uniknęła nielogiczności, której w tej powieści jest mnóstwo. Dialogi są strasznie sztywne i nienaturalne. Wiele zdań jest dziwnie skonstruowana. Opisy nienależną do najlepszych, ale ich na szczęście nie było wiele. Jestem dość cierpliwa, ale tu aż drażniła moje oko stylistyka książki. Niestety ta książka mnie wielce rozczarowała.

Teraz trochę o bohaterów. Zacznijmy od Kelsey. Kelsey zaskoczyła mnie… czym? No właśnie niczym. Dziewczyna jest nijaka i aż mnie zdziwiło jak autorce udało się stworzyć postać bez cech charakteru. W sumie jedyne co o niej wiemy to, to że ma osiemnaście lat wkracza do dorosłego życia, straciła rodziców i to na razie by było na tyle. Do tego wydaje mi się, ze autorka chciała stworzyć postać skromną, a co z tego wyszło? Zwykłe użalanie się nad sobą. Rozumiem że ktoś może mieć kompleksy i w ogóle niską samoocenę, ale ta dziewczyna uważa że jest nikim i jest na samym dnie i wciąż domaga się komplementów.
Nie zapominajmy o Renie. Tu autorka mnie nie zachwyciła. Postać jest wręcz wyidealizowana. I bez ani jednej rysy. Normalnie ideał o którym się marzy, ale każdy dobrze wie że takich nie ma. Miałam wrażenie jakby ktoś żonglował różnymi postaciami i na chybił trafi podstawiał pod Rena. Na początku jest miły, z czasem zaczyna mieć coraz gorszy charakter, aż na końcu staje się napuszonym następcą tronu któremu należy się wszystko. Dosłownie. Zachowywał się jakby Kelsey należała do niego.  Na sam koniec książki wrócił Ren z początku opowieści i tak właśnie zatoczyliśmy kółko.
Jedyną postacią która przypadła mi do gustu jest brat Ren’a u którego można znaleźć i wady i zalety, dzięki czemu łatwiej jest nam go zrozumieć. Nie jest wyidealizowany jak reszta postaci i bardzo łatwo jest go nam polubić. 


 Podsumowując książka ma ciekawą fabułę i oryginalny pomysł, lecz wykonanie trochę gorsze. Stylistyka tam leży i kwiczy. Do tego postacie które są nijakie lub wyidealizowane. Dodając do tego  kiepskie poczucie humoru, sami zdecydujcie czy warto ją polecić czy nie.
Czyżby nad książką wisiała klątwa?

 Przykro mi z powodu małej ilości cytatów ale nie mogłam znaleźć żadnych ciekawych.

Moja ocena 7/10 ~ Tris

16 czerwca 2013

,,Złodziej pioruna"- Rick Riordan to naprawdę dobra książka? Czy to tylko mit?

  Każdy z nas boryka się ze swoimi własnymi problemami. Niezależnie od wieku i epoki każdy musi dać sobie z nimi radę. Rick Riordan w tej krótkiej powieści zawarł zarówno problemy młodych nastolatków jak i motywacje, do tego dołożył Bogów Greckich i niezapomnianą opowieść o małym chłopcu i sile przyjaźni, wierze w własne siły i zrozumieniu, która już od dawna porywa młodzież na całym świecie.


  "(...) najwspanialsi ludzie mają największego pecha."

 "Wiecie co, wcale nie chciałem być półkrwi. Nie prosiłem się o to, żeby być synem greckiego boga. Byłem zwyczajnym dzieckiem: chodziłem do szkoły, grałem w koszykówkę i jeździłem na rowerze. Nic szczególnego. Dopóki przez przypadek nie wyparowałem nauczycielki matmy. Wtedy się zaczęło. Teraz zajmuję się walką na miecze, pokonywaniem potworów, w czym pomagają mi przyjaciele, a poza tym staram się po prostu... przeżyć. Zrozumiecie to, jak przeczytacie opowieść o wszystkim, co stało się po tym, jak Zeus, bóg niebios, uznał, że ukradłem mu piorun - a rozgniewany Zeus to naprawdę spory problem!"


„Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart.”


  Bohaterem książki jest 12 letni Percy. Co jest w nim takiego wyjątkowego? Przywykliśmy do tego, że w powieściach dla młodzieży bohaterowie są tak idealni, że czasem trudno nam ich polubić. Percy jest zupełnie inny -  ma ADHD, dysleksję a w dodatku nie jest specialnie utalentowany. Myślę, że to właśnie jego normalność wywołuje taką sympatię do bohatera, mamy poczucie równi między chłopcem a czytelnikiem a nie wydaje nam się, że czytamy o najwspanialszych istotach bez wad. Chłopcu towarzyszy 2 przyjaciół- bystra i wygadana Annabeth oraz wesoły satyr Grover. 
Dziewczyna nie jest miłą, piękną 16 latką. O nie! Ona również ma 12 lat, jest bardzo skupiona na swoich celach i umie komuś dogadać. Satyr natomiast, no cóż... zjada nagminnie metalowe puszki i wpada w kłopoty, ale które dziecko tego nie robi? 


„[O Groverze] Chodził dziwacznie, jakby każdy krok był dla niego bolesny, ale to były tylko pozory. Trzeba było go widzieć , jak biegł, kiedy w stołówce podawali tortille”

   Jeśli chodzi o akcję jest szybka i dynamiczna. Nie ma czasu na pójście do łazienki. Co rusz coś się zmienia- przyjaciele stają się wrogami, przypadkowi ludzie potworami, zaraz chwieje ci się grunt pod nogami, ale przecież teraz przez parę kartek miał być spokój! Toczysz walkę z czasem i wydajesz się niepokonany. Chwilę później jednak , kiedy wszystko już ucichło pojawiają się trzy staruszki i wiesz, że dopiero teraz powinieneś się naprawdę bać. Wyciągają nić i nożyczki. Niby nic szczególnego się nie dzieje kiedy przecinają nić, ale ty wiesz, że to znak, że ktoś umrze.


„Bardzo chciałbym móc powiedzieć, że w drodze na dół nachodziły mnie głębokie przemyślenia i doznawałem nagłych objawień, że pogodziłem się z własną śmiercią, śmiałem się śmierci w twarz itd.A tak naprawdę to jak było? Naprawdę myślałem po prostu „Aaaaaaauuuuuuaaaaaaa!”

   Więcej nie zdradzę. Uważam, że każdy sam powinien odkryć ten jakże kolorowy i bujny świat Perego Jacksona i Bogów Olimpijskich i przekonać się, że bohater jest w każdym z nas.


Moja ocena 9/10
 ~ Astrid

10 czerwca 2013

Idąc przez "Przez Burzę Ognia" masz milion sposobów, by zginąć. Jeden, by przeżyć - Veronica Rossi




Aria żyje w rozwiniętym technologicznym świecie. Miasta zamknięte w szczelnych kopułach są skutecznie przez nie chronione. Żyje się tam na dwóch płaszczyznach.

Jej ciało jest w szarych pomieszczeniach, natomiast umysł prowadzi podróże po sferach- setkach wirtualnych miejsc, które są projektowane na podstawie starych zapisek, czy map geograficznych. To tam prowadzi się życie towarzyskie, a ludzie poznają smaki, dźwięki, zapachy czy widoki. Można tam być kimkolwiek się chce.

„Dla tych, których kochamy, potrafimy być najokrutniejsi”


Natomiast Perry żyje na zewnątrz (inaczej w umieralni)  wraz ze swym ludem- plemieniem fal. No może nie do końca jego gdyż wodzem jest brat Perry’ego. Życie poza kapsułami to w dzień w dzień walka z dzikimi zwierzętami, innymi plemionami, czy siejącymi zniszczenie burzami eterowymi. Oprócz niszczenia eter także mutuje ludzkie DNA, przez co Wykluczeni coraz bardziej upodobniają się do zwierząt.

„-A ile według ciebie mam lat?
-Nie znam się na skamielinach, ale dałabym ci pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt tysięcy. 
- Mam osiemnaście lat.”


Obydwoje znajdują się w środowisku, w którym żadne z nich nie powinno przeżyć więcej niż dzień. Ona wygnana z kapsuł, wrobiona w zbrodnię, której nie popełniła oraz on, który nie potrafił znieść dnia więcej ze swym bratem. Aria może pomóc Perry’emu wyjść z wielkich tarapatów, natomiast Perry może udowodnić niewinność Arii. Pomoże im w tym kilka osób, w tym kilku letni dziwnie zachowujący się chłopiec. Czy to możliwe żeby w ludzkich żyłach płynął czysty eter?
Dzięki zmiany narracji możemy śledzić obustronnie zmiany obydwóch bohaterów i obserwować ich ciągłe zmieniające się nastawienie do siebie nawzajem. A czytelnik chyba od początku czeka na romantyczne sceny tej dwójki, których jest nie dużo. To tylko podsyca ciekawość co do rozkwitającej miłości dwójki bohaterów.

„-Nie powiem, żebym był zaskoczony- powiedział Roar, wkraczając na dach spacerowym krokiem.
-Gryź się- Perry wymamrotał pod nosem, odsuwając się.”

Miłości wiele w książce nie ma, natomiast akcja się bardzo szybko rozpędza i nie zatrzymuje aż do końca. Autorka bardzo ciekawie wyjaśniła wątki science fiction w tej książce (jak np. Strefy).
Wyjątkowo przyznam, że ta książka pod pewnym kątem może być porównywalna do „Igrzysk Śmierci”, dlatego że, z jednej strony widzimy rozwinięty świat owładnięty najnowszą technologią ( w igrzyskach Kapitol), a z drugiej wioski wzięte ze średniowiecza, gdzie przetrwanie ludzi zależy od tego czy upolują wystarczająco jedzenia na zimę (w igrzyskach dystrykty)


"Slyszala opowieści o Umieralni. Kto ich nie słyszał. Milion sposobów, żeby stracić życie. Słyszała o sforach wilków sprytnych jak ludzie, o stadach kroków, które mogą zadziobać człowieka na śmierć, i o drapieżnych burzach eterowych. A mino to wydało jej się, ze najgorszym sposobem na śmierć w Umieralni było zginać w samotności."




Moja ocena 7.5/10 ~ Tris

" W sieci" [ kłamstw ] - Gemma Malley



  „ W sieci” to kontynuacja bestsellerowej „Deklaracji” Gemmy Malley. [ tutaj recenzja "Deklaracji"] kolejna nudna opowieść o wampirach? Nic bardziej mylnego, brytyjska autorka  znów porywa nas do świata leków na długowieczność, ale ku mojemu zdziwieniu nadal potrafi trzymać w napięciu do końca opowieści. Jakim cudem? 


W sieci - Gemma Malley„Możesz biec najszybciej, jak potrafisz, możesz stworzyć tyle fałszywych tożsamości, ile tylko zapragniesz, ale i tak mi nie uciekniesz. Nikt mi jeszcze nie uciekł.”

  Jest rok 2140. Walka przeciw starzeniu się społeczeństwa została wygrana. Ludzie moga już żyć wiecznie.
Nie wszyscy jednak wierzą, że nieskończone życie to jedyny wybór. Powstaje ruch oporu, który zwalcza ideologię wiecznej młodości.
Peter, pracujący dla Podziemia otrzymuje ważną misję i aby ją wykonać podejmuje pracę u swojego dziadka w Pincet Pharma. Szybko jednak pada ofiarą jego manipulacji. Zaczyna się seria rozterek i pytań pod tytułem „komu wierzyć?”.
Czy uda mu się być lojalnym wobec najbliższych, wobec Anny?
Jaką szokującą prawdę kryją w sobie mury Pincent Pharma?


  Na fali popularności „Igrzysk Śmierci” powstają coraz bardziej udziwnione wersje jednego szkicu chowającego się pod inną nazwą. „Deklaracja”  to pozycja dla każdego, komu znudziły się kopie bestsellerów, dla tych którzy w popularnych książkach odkrywają perełki. Pisarka bowiem potrafi złapać za serce nie używając znanych nam zwrotów. Książka przepełniona jest masą emocji, często dość skrajnych. Nie są one ubrane bezpośrednio w słowa, ale autorka daje nam rozszyfrować z kontekstu czy przebiegu sytuacji jakie emocje chciała w nas wywołać. Zawsze w mniejszym czy większym stopniu udaje jej się rozbudzić w nas niedosyt, szok, zastanowienie, wzruszenie. Pozwala nam to zżyć się z bohaterami, którzy są od siebie bardzo różni. Peter w tej części staje się głową rodziny- pracuje, musi chronić Anne a na dodatek podpisać Deklarację lub złożyć Rezygnację. Może się wydać, że chłopak jest silny psychicznie, będzie podporą dla Anny, lecz z biegiem akcji okaże się, że jego stalowy pancerz zacznie pękać,  a spod spodu ukaże nam się prawdziwe oblicze bohatera. Będzie on przede wszystkim bardziej ludzki, już nie tak idealny jak reszta tego typu postaci w książkach dla młodzieży. Szybko poznamy jego wady, lęki i wahania. Jest bardziej zawzięty, uparty i chaotyczny niż w poprzedniej części, mimo to na pewno bardzo go polubicie , bo przecież nikt nie jest idealny. Anna w kontynuacji odgrywa rolę a) ciepłego domu, b) kozła ofiarnego i c) damy w opałach. Z jednej strony Anna wychowuje swojego młodszego braciszka Bena i wspiera Petera. Wszystkie te momenty są przepełnione miłością i ciepłem, aż przesadnie czasami. Z drugiej strony wszystko co złe w powieści sprowadza się do Anny- każda rozterka, problem czy ból kumulują się właśnie u tej bohaterki. Dobra, zgoda ma ona  swój rozum i jest wytrwała, ale czasami jest zbyt łatwowierna. Wszystko jednak można jej wybaczyć ze względu na 1 część.

  Historia opisana jest z punktu widzenia Petera, lecz z kolejnymi stronami rozdziela się i biegnie wielotorowo. Czasami czekamy na punkt kulminacyjny akcji od paru stron, a autorka serwuje nam jego przebieg z punktu widzenia paru osób i to nie byle jakich, najczęściej męczennika i męczącego. Udaje się przez to zrozumieć, co napędza postaci do takiego działania. Zdarza się, że po pewnych sytuacjach wyciągamy błędne wnioski, ale to Gemma Malley również przewidziała i dała nam wyjaśnienia w postaci zagadkowych scen opisanych  z punktu widzenia różnych osób. A czasami po prostu jest to konieczne by wyścig z czasem okazał się jeszcze ciekawszy. Nigdy nie wiemy czy bohaterowie zdążą się dowiedzieć o czymś, co my wiemy od paru stron. Przez to historia jest bardzo nieprzewidywalna, wykracza poza schematy. Może się wydać, że wiemy jak się zakończy, ale zanim znajdziemy się w połowie książki już zdążymy zmienić zdanie 5 razy. W dużym stopniu wpływa na to otoczenie. Na tle dzisiejszej polityki świat przedstawiony w książce nie przekonuje nas swoją realistycznością. Mimo to czytając jesteśmy w stanie wyobrazić sobie taki stan rzeczy, więcej możemy nawet utożsamić go z obecnym. Jest on bowiem uwydatnieniem cech społeczeństwa XXI wieku. Autorka jedyne co zrobiła, to postawiła życie ponad wszystko, a system władzy oparła na dzisiejszym, z tą zmianą, że mniejsze zło jest bardziej wyraziste, poglądy jeszcze bardziej nieludzkie. Chciała nam przez to pokazać, że ludzie w przyszłości nie będą niczym jak tylko gorszą wersją nas. Czy tak będzie wyglądać świat w przyszłości? Dla tych, którzy chcą się o tym przekonać " W sieci" to pozycja obowiązkowa.

 Moja ocena 7.5/10
  ~ Astrid